Na pewno nie piesek, nawet nie pies, ale prawdziwe psisko, czyli wilczarz irlandzki. O swojej hodowli opowiada nam Barbara Strzałkowska.
Hodowlą wilczarzy B. Strzałkowska zajmuje się od 30 lat. W 2005 r. sprowadziła się z nimi do Witanowa. I tam ją odwiedziliśmy w tym tygodniu. Kiedy na nasze powitanie wybiegł jeden z czworonogów, przeszły nas ciarki. Pies sięgał do pasa, a kiedy stanął na tylnych łapach, przednie opierając na naszych piersiach, przewyższał nas o głowę. Jak wytłumaczyła hodowczyni, to była tylko zabawa. Na całe szczęście, bo te olbrzymie charty kiedyś używane były do polowania na wilki. - Obecnie nie są agresywne wobec ludzi. Choć potrafią stanąć w obronie swojego pana - wyjaśnia B. Strzałkowska. - Pierwszego wilczarza zobaczyłam w 1974 roku i od razu uległam wielkiej fascynacji. Moje oczarowanie nie minęło, gdy zamieszkała ze mną suka tej rasy - Arabeska Santana z Hubertowego Dworu. Miała rodziców o szwedzkim pochodzeniu i była pierwszym szczenięciem tej rasy urodzonym w Polsce - dodaje.
Obecnie pani Barbara hoduje siedem wilczarzy: 3 samce i 4 suki. Najstarszy z nich, DJ, ma już 10 lat. To prawdziwy staruszek. - Zazwyczaj psy tej rasy dożywają 7-9 lat - mówi hodowczyni. Najmłodszym jest 11-miesięczny Tiro. To właśnie on był najbardziej żwawy, kręcąc się wokół nas. Ale to nic dziwnego, te psy potrzebują dużo wolnej przestrzeni, muszą się wybiegać. - Na spacery wychodzę z nimi na smyczy. Ma to wyrabiać w nich posłuszeństwo - wyjaśnia B. Strzałkowska. Poza tym mają do dyspozycji wielki ogrodzony teren. Wilczarze z powodu swojej budowy i sporej masy zjadają około 1 kg karmy dziennie. - Z racji, że nie można przeciążać ich żołądka, karmię je 2 razy dziennie - wtóruje hodowczyni. Przynajmniej raz w tygodniu należy je również solidnie przeczesać od góry do dołu. Nie sprawia to żadnego problemu, a zarazem jest przyjemne dla wilczarzy. - Osoby, które chciałyby posiadać takiego psa, muszą przede wszystkim lubić spacery - dodaje.
Od początku hodowli pani Barbara prowadzi ogólny spis miotów w Polsce. Od 1980 r. do chwili obecnej zarejestrowała ich 232. Opiekę naukową nad hodowlą sprawuje prof. dr hab. Ewa Słota z Instytutu Zootechniki Kraków-Balice. Dodatkowo hodowczyni korzysta z usług lecznicy Radwet w Słupsku, której właścicielami są Jerzy i Krzysztof Radziejewscy. Zdarza się, że w hodowli odbywają staż studenci z uczelni weterynaryjnych i różne osoby prywatne zainteresowane pracą z rasą. W tym roku latem spodziewane są wizyty prof. Anny Blom ze Szwecji oraz adeptki hodowania wilczarzy z Alaski.
B. Strzałkowska jeździ corocznie na kilka wystaw psów w Polsce. Zdarzają się także zagraniczne wyprawy. W domu pani Barbary znajdują się również inne czworonogi, niektóre z nich zostały przygarnięte ze schronisk. Dzięki temu uniknęły ponurego losu.
A.S.